Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Vampire
Administrator
Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KRK
|
Wysłany: Nie 19:41, 04 Cze 2006 Temat postu: Pink Floyd |
|
|
Czy ktoś umie racjonalnie wytłumaczyć fenomen tego zespołu? Czy tylko empirycznie? Która płyta was urzeka a która nuży? Zapraszam do dyskusji.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
osmundi
Anioł
Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Niebo
|
Wysłany: Pon 0:55, 05 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Myślę że nikt nie potrafi w pełni wytłumaczyć fenomenu Pink Floyd, a wielu już próbowało. O tym zespole napisano już bardzo wiele, a z pewnością drugie tyle zostanie jeszcze napisane. Floydzi towarzyszą mi od początku mojej przygody z muzyką. To od Nich wszystko się zaczęło. Pierwszy raz zetknąłem się z twórczością Floydów jakieś 15 lat temu. Od tamtego czasu, bardzo często do Nich powracam i za każdym razem znajduję w tej muzyce coś nowego, choć wydawało mi się że wszystkie płyty znam już na pamięć. W tej muzyce jest wszystko.
Nie podołam zadaniu; wybrania najlepszego albumu Pink Floyd. Mogę jedynie wymienić kilka utworów, które są dla mnie bardzo ważne. Przede wszystkim wspaniały Echoes. Dalej: Atom Heart Mother, Time, Wish You Were Here, Mother, Hey You. Genialny Nobody Home. I na koniec The Final Cut, utwór który wszystko sumuje.
Pink Floyd był ze mną od samego początku i jestem pewien że zostanie przy mnie do samego końca.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vampire
Administrator
Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KRK
|
Wysłany: Pon 14:35, 05 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Zgadzam się z Tobą osmundi że właściwie się nie da określić ktora płyta najbardziej chwyta za serce a która najmniej. Sądzę że każda z osobna chwyta za jego inną część.
Wydźwięk jaki stwarza w słuchaczu A Saucerful of Secrets i np. Final cut są zgołą odmienne ale czy można je obiektywnie zhierarchizować? Sądzę, że nie.
Osobiście najbardziej w tej chwili bliska mi jest The final cut z utworem tytułowym na czele. Ale niedawno namiętnie słuchałem Półmiska sekretów a za pół roku to będzie Wish You were here. Wiem jedno że to będzie Pink Floyd.
Co sądzicie o rozłamie w grupie i tegoż następstwach?
Czy Pink Floyd bez Watersa to ten sam Pink Floyd a Waters zdołał unieść na swoich płytach ciężar swojego starego zepsołu?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
slayer
wersja z bonusami
Dołączył: 05 Cze 2006
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sto(L)ica
|
Wysłany: Pon 15:16, 05 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Kolejny zespół legenda... kurna, ile ich było nie? hehe...
co do rozłamu grupy, po prostu musiało do niego dojść, bo wszędzie tam gdzie są indywidualności tam cięzko po wielu latach pracować razem bez kłótni itp. Floydzi bez Watersa nagrali kilka niezłych kawałków, np" jeden z moich ulubionych High Hopes. Chociaż oczywiście najlepsi byli jak grali razem. Szkoda tylko, że odszedł Syd Barret, który naprawdę był super ( strong super ), jego Astronomy Domine to po prostu klasa sama w sobie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez slayer dnia Pon 15:22, 05 Cze 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
osmundi
Anioł
Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Niebo
|
Wysłany: Pon 20:10, 05 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Całkowicie się z Tobą zgadzam slayer. Niestety do rozpadu musiało dojść. Za dużo indywidualności spotkało się w jednym miejscu. Od momentu odejścia Watersa to już dla mnie zupełnie inny zespół. Ja osobiście, z tego okresu, najbardziej cenię utwór Sorrow. Po tym jak niecały rok temu cały zespół zszedł się z okazji koncertu Live 8, niektórzy zaczęli wierzyć że powrót Watersa jest możliwy. Dziś już wiemy, że do tego nie dojdzie. Kto wie? Może to i lepiej.
Z Barrettem to rzeczywiście ciekawa sprawa. Ja też uważam go za genialnego muzyka i często zastanawiam się jak potoczyłyby się dalsze losy Pink Floyd, gdyby Syd nie popadł w nałóg narkotykowy i nie doszłoby do jego usunięcia. Myśleliście kiedyś o tym? Czy muzyka Pink Floyd byłaby jeszcze wspanialsza? Solowe dokonania Barretta były raczej kiepskie, ale przyczyną tego było bez wątpienia oszołomienie narkotykowe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
slayer
wersja z bonusami
Dołączył: 05 Cze 2006
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sto(L)ica
|
Wysłany: Pon 23:10, 05 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
trudno orzec co by było gdyby wszystko mogłoby się zdarzyć. Ostatnio słyszałem w Radio Złote Przeboje ( chyba ), że Pink Floyd mają się zreaktywować w oryginalnym składzie ( oprócz Barreta ) za... pareset milionów dolarów. Hmmmm... info słyszałem z pół roku temu bodajże i czy dojdzie do do skutku? Nie mam pojęcia. Czy graliby tak jak dawniej? Osobiście uważam, że raczej niedobry to pomysł, chociaż każdy zapewne chciałby obejrzeć choć może raz oryginalnych Pinków Floydów, bo ostatnio jak grali w starym składzie to mnie jeszcze nie było na świecie. Ech, szkoda, że się człowiek troszkę wcześniej nie urodził. Jak uważacie, warto by było, gdyby znowu wszyscy razem?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vampire
Administrator
Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KRK
|
Wysłany: Pon 23:26, 05 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
slayer napisał: | Ostatnio słyszałem w Radio Złote Przeboje ( chyba ), że Pink Floyd mają się zreaktywować w oryginalnym składzie ( oprócz Barreta ) za... pareset milionów dolarów. |
Dla nich na pewno byłoby a dla słuchaczy? Trudno powiedzieć, sądzę że trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść jak to śpiewał Perfect i się nie zastosował. Sądzę, że rozdmuchane nadzieje fanów mogłyby tak zaciążyć na atmosferze że skończyło by się to tragicznie. Nie udźwignęliby ciężaru pokładanych w nich nadziei.
A poza tym szkoda mi Watersa jak na tym Live8 stał z boku kiedy na froncie był Gilmour i śpiewał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
slayer
wersja z bonusami
Dołączył: 05 Cze 2006
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sto(L)ica
|
Wysłany: Pon 23:34, 05 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
No własnie mówię o tym, że nie było by tego, co było w latach 70 - tych. No może jedynie cieszyliby się ci, co to tylko słyszeli o nich, ale nigdy ich nie widzieli Ale zawsze tak jest, że lepiej zejść ze sceny będąc gwiazdą niż reaktywować się i... no właśnie, odnieść małe korzyści ( tak jak Sex Pistols chociażby ).
ps. ciekawe czy Pythoni "znowu razem", bo słyszałem też o tym, że coś kombinują
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Indi
wersja z bonusami
Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: no-man's land
|
Wysłany: Pią 12:46, 18 Sie 2006 Temat postu: Re: Pink Floyd |
|
|
Vampire napisał: | Która płyta was urzeka a która nuży? |
jedynie jedyneczka Floydów, czyli The Piper And The Gates Of Dawn z 1967 r., nie nuży mnie, wręcz przeciwnie, bardzo ją lubię. Waters zapytany kiedyś o utwór, który skomponował na tą płytę, odpowiedział, że go nie pamięta, ale się go wstydzi, bo na pewno był okropny. No cóż, są gusta i guściki. Pierwsza płyta Floydów to przykład rocka psychodelicznego w jego najlepszej odmianie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|